You are currently viewing Sesja ze ślimakiem

Sesja ze ślimakiem

Zaczynamy

Witajcie! Dzisiaj zapraszam na trochę uśmiechu i humorystyczny wpis, którego tematem jest sesja ze ślimakiem.

Przebieg sesji

Chciałbym podzielić się historią niesamowitej sesji zdjęciowej z udziałem pewnego wyjątkowego ŚLIMAKA! Przygotujcie się na fascynującą podróż do świata mikroskopijnych modeli, która odmieniła moje spojrzenie na fotografowanie dzikiej przyrody. Mam nadzieję, że zainspiruje Was do szukania ciekawych kadrów 😀

Kiedy po raz pierwszy pomyślałem o sesji ze ślimakiem, wiele osób zareagowało z niedowierzaniem. “Ślimak? Serio?” – pytali ze zdziwieniem. Ale właśnie w tym tkwiła magia – w przeciwieństwie do popularnych zwierząt, chciałem zwrócić uwagę na te małe, często niedoceniane istotki. Dlatego bez wahania rzuciłem się do poszukiwań Modela. 

Po długich poszukiwaniach wreszcie znalazłem idealnego kandydata – ślimaka o imieniu Sir Śluzek. Był gotów podjąć wyzwanie i zgodził się na współpracę. Byłem podekscytowany tym nietypowym projektem i nie mogłem się doczekać pierwszej sesji.

Spotkałem go w ogrodzie i zacząłem negocjacje. Po wielu cierpliwych próbach udało mi się go namówić, a potem już podczas sesji zrozumieć jego rytm i tempo. Chociaż trwało to nieco dłużej niż oczekiwałem (często zdarzało mu się zawrócić w poszukiwaniu jedzenia), w końcu udało się uchwycić magiczne momenty.

Sir Śluzek okazał się nie tylko utalentowanym modelem, ale także osobowością! Jego elastyczność i wyjątkowe umiejętności pozowania były niezwykłe. Obserwowanie, jak delikatnie przemieszczał się po liściach, było jak oglądanie tańca natury. Moment, gdy skierował na mnie swoje ślimacze oczy, był niezapomniany. Wyrażały one ciekawość i pewną dozę wdzięku.

Sesja ze ślimakiem przyniosła mi wiele radości i pokazała, że największe piękno często tkwi w najmniejszych i najbardziej nietypowych rzeczach. To niezwykłe doświadczenie nauczyło mnie doceniać każdą formę życia i uwieczniać jej urok na fotografii.

Dziękuję Sir Śluzkowi za współpracę i za to, że otworzył mi oczy na niezwykłość natury. Zapraszam Was wszystkich do zanurzenia się w fascynującym świecie mikrofotografii, gdzie każde stworzenie ma swoją niepowtarzalną historię do opowiedzenia.

Oczywiście jak zawsze zapraszam do obserwowania i komentowania mojego konta na FB i IG.  Będę wdzięczny za wszelkie polubienia i komentarze 😀 

A teraz jeszcze kilka spraw technicznych

Uważam, że warto wspomnieć też już poważniej nieco o aspektach technicznych. Podczas sesji (co zaznaczyłem w galerii) używałem dwóch aparatów. Podstawowym był Nikon Z50 z podpiętym przez FTZ obiektywem makro – Tamron 90mm F 2.8.  Drugi aparat to FujiFilm x70 – świetny moim zdaniem kompakt z matrycą APSC i obiektywem stałoogniskowym. 
Myślę, że może to być stosunkowo ciekawe porównanie tych dwóch aparatów. 
Nikon jest oczywiście nowszą i bardziej zaawansowaną konstrukcją. Do tego użyłem obiektywu makro o ogniskowej 90mm. Myślę, że na pierwszy rzut oka widać, że zdjęcia są wykonane z bliższej odległości. Co jednak ciekawe Fuji z obiektywem 18,5mm radzi sobie świetnie. “Łapie” ostrość na tyle blisko, że można go z powodzenie stosować nawet do fotografowania małych obiektów. Po raz kolejny przekonałem się, że jest to świetny aparat “spacerowy”. Mały (mieści się w kieszeni) i lekki o dużych możliwościach i ze świetną optyką. 
Więcej o FujiFilm x70 możecie dowiedzieć się z mojej recenzji tego aparatu, którą znajdziecie TUTAJ.

sesja ze ślimakiem
(Nikon Z50)

sesja ze ślimakiem
(Fuji X70)